czwartek, 8 grudnia 2011

NASA odkryła Ziemię 2.0

Odkrycie planety Kepler 22-b jest sensacją. Na powierzchni tej planety nie jest ani za zimno, ani za ciepło. Warunki do życia teoretycznie są w sam raz - mówi w rozmowie z TOK FM o odkryciu nowej planety Karol Wójcicki z planetarium Niebo Kopernika. Jednak tak szybko do niej nie dotrzemy. Problemem jest odległość. ''Ziemia 2.0" oddalona jest od nas o 600 lat świetlnych. - Na razie nie umiemy dolecieć dalej, niż kilka godzin świetlnych - tłumaczy Wojcicki.




NASA odkryła ''Ziemię 2.0". Temperatura: 22 stopnie Celsjusza

- Kepler 22-b znajduje się w miejscu, w którym teoretycznie istnieją warunki do wystąpienia wody w stanie ciekłym. A z przykładu Ziemi wiemy, że tam, gdzie jest woda w stanie ciekłym, tam jest życie. Stąd sensacyjność doniesienie o odkryciu tej planety - tłumaczy Karol Wójcicki.

A chodzi o ostatnie doniesienia o odkryciu planety bardzo podobnej do Ziemi. Według astronomów na Kepler 22-b - a taką nazwę nadali planecie naukowcy - panują warunki sprzyjające życiu. Nieoficjalnym przydomkiem Keplera 22-b jest Ziemia 2.0. Oddalona jest od nas o 600 lat świetlnych, jest także 2,4 razy większa od Ziemi. Jej rok, czyli czas potrzebny na okrążenie macierzystej gwiazdy, to 290 dni.

600 lat świetlnych? "Cywilizacyjnie jeszcze nam daleko..."

- To są sensacyjne doniesienia - uważa Wójcicki z planetarium Niebo Kopernika. - To odkrycie, które przynosi nam tak naprawdę jedną informację: to jest planeta, która krąży w ekosferze, czyli obszarze, który nie leży zbyt blisko danej gwiazdy, ale również nie jest zbyt daleko. Nie jest więc tam ani za zimno, ani za ciepło. Warunki do życia teoretycznie są w sam raz. Ale to tyle, co my wiemy o tej planecie na razie. Nie wiemy, czy to planeta zbudowana ze skał, czy też może z gazu - tłumaczy.

Problematyczna jest jednak odległość, w jakiej Ziemia 2.0 znajduje się od nas - 600 lat świetlnych. - Na razie nie umiemy dolecieć dalej, niż kilka godzin świetlnych - mówi Wójcicki. - Najdalsze nasze sondy znajdują się właśnie tak daleko. Zajmie nam mnóstwo czasu, aby osiągnąć poziom cywilizacyjny, który umożliwi nam podróże międzygwiezdne na takie odległości. Na razie więc wiemy, że takie miejsca istnieją, ale nieprędko tam dotrzemy - studzi emocje. - Sondy, które już wystrzeliliśmy i teraz dopiero są na granicy układu słonecznego, lecę tam od kilkudziesięciu lat. Nawet nie potrafimy sobie wyobrazić, ile by zajął lot 600 lat świetlnych.

- Jeśli odwiedzimy inną gwiazdę, to pewnie taką w odległości 3-4 lat świetlnych od Ziemi, na pewno nie 600 - podkreśla.

A wiemy, że Kepler 22-b jest, ponieważ...

Wójcicki w rozmowie z TOK FM tłumaczy też, jak odkrywa się takie planety i skąd w ogóle cokolwiek możemy o nich powiedzieć. - Gwiazdy wokół których krążą planety, ulegają przysłonięciu, tzw. zaćmieniu. Tak samo, jak obserwujemy u nas zaćmienie słońca. Ponownie jest w naszym układzie słonecznym - gdy np. Merkury albo Wenus przechodzą przed tarczą słońca, to widzimy na niej malutki punkcik. Wtedy jasność słońca delikatnie spada - to jest niezauważalne dla naszych oczu - mówi.

I kontynuuje: - Mierząc spadki jasności bardzo odległych gwiazd, teleskop kosmiczny Kepler jest w stanie je odszyfrować i powiązać z przejściem jakiejś planety przed ich tarczą. Potem potrafimy wysnuć informację, że tam krąży gwiazda o konkretnej masie, rozmiarze i odległości.

- A co do wody - nikt nie powiedział, że na Kepler 22-b jest płynna woda. Potrafimy jedynie stwierdzić, że tam istnieją warunki możliwe do tego, żeby zaistniała woda. Gdyby ona tam była, to na pewno nie w stanie gazowym i na pewno nie w postaci lodu. Prawdopodobnie byłoby jak na Ziemi - podsumowuje Wójcicki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz